Monday to Saturday - 8:00 -17:30 

Zegar tyka! Czas silników spalinowych w Wielkiej Brytanii kończy się już za 9 lat

Tak, to już pewne. Wielka Brytania zapowiada zakaz sprzedaż aut z silnikami spalinowymi, w tym także hybryd. Ale to nie wszystko – zakaz ma wejść w życie już za 9 lat, a nie jak wcześniej zapowiadano – za 19. O co tutaj chodzi? Jak wycofywanie pojazdów spalinowych będzie wyglądało w praktyce?

Samochody spalinowe

Od 2030 roku w Wielkiej Brytanii nie będzie można kupić samochodu z silnikiem spalinowym. Nie ma znaczenia, jakim paliwem jest on napędzany. Po prostu ma ich nie być. Wynika to z faktu, że Rząd Jej Królewskiej Mości wypowiedział wojnę zanieczyszczeniom powietrza ze spalin samochodowych i zamierza się skutecznie pozbyć emiterów. Od jakiegoś czasu poszczególne miasta zakazują wjazdu w niektóre rejony samochodom spalinowym. Najczęściej obszary objęte zakazem nazywa się strefami czystego transportu. Mogą w nie wjeżdżać wyłącznie pojazdy bezemisyjne. Zakaz sprzedaży to po prostu następny krok.

Samochody hybrydowe

Uważa się, że samochody hybrydowe są bardziej przyjazne środowisku, niż spalinowe… ale nie zmienia to faktu, że korzystają one z silnika spalinowego i emitują szkodliwe gazy. Dlatego dni hybryd w Wielkiej Brytanii też są policzone. Dostały one 5 lat więcej niż spalinówki i ich sprzedaż ma się zakończyć w 2035 roku. Po tym terminie sprzedawane w UK będą tylko samochody w pełni elektryczne i wodorowe.

Wielkie zmiany

Skoro Rząd Wielkiej Brytanii ma tak ambitne plany, to czeka go też sporo pracy. Podstawą jest zbudowanie bardzo rozbudowanej infrastruktury koniecznej do używania aut elektrycznych. Przede wszystkim chodzi więc o stacje ładujące. Skoro będzie korzystało z nich wielu kierowców, to muszą one być łatwo dostępne. To jednak dopiero początek. Stawianie stacji ładujących jest stosunkowo proste i tanie. Dużo większym wyzwaniem jest stawianie kolejnych elektrowni, które je wszystkie zasilą. Już teraz zdarzają się przestoje w dostawach energii związane ze zbyt dużym jej poborem. To wszystko wymaga czasu i ogromnych pieniędzy. Nic więc dziwnego w tym, że cały świat obserwuje Wielką Brytanię i zastanawia się, jak sobie poradzi w tej sytuacji bez wsparcia Unii Europejskiej.

Kiepskie prognozy

Mamy już rok 2021. Do 2030 pozostało tylko 9 lat. To może być za mało czasu, by liczyć na rewolucję technologiczną. To bardzo mało czasu na przełom, a to właśnie on jest tu bardzo potrzebny. Z perspektywy UK sytuację uratowałoby powstanie samochodów elektrycznych o bardzo dużym zasięgu i bardzo skróconym czasie ładowania. W ciągu 9 lat osiągnięcie takiego postępu wydaje się raczej mrzonką niż realną możliwością.

Jeśli jednak nie dojdzie do przełomu technologicznego i za 9 lat auta elektryczne będą miały takie parametry, jak dzisiaj – to Wielką Brytanię czeka niemiła niespodzianka. Łatwo jest wyobrazić sobie korek do 6 stanowiskowej stacji ładowania, gdy każde auto będzie musiało spędzić przy niej pół godziny. To grozi całkowitym paraliżem komunikacji samochodowej.

Równocześnie trzeba też podkreślić jeszcze jedną rzecz – zakaz sprzedaży nie oznacza zakazu używania samochodów spalinowych. Nie należy się spodziewać, że w momencie, w którym na zegarach wybije północ 31 grudnia 2029 roku z Wielkiej Brytanii magicznie znikną wszystkie auta zasilane w sposób tradycyjny. One będą znikały stopniowo, po trochu zastępowane przez elektryki. To może dać kolejne lata potrzebne do dostosowania infrastruktury do rzeczywistych potrzeb obywateli.

Przede wszystkim kosztem kierowców

Kto poniesie koszty zmian wprowadzanych przy UK? Przede wszystkim klienci. Samochody elektryczne są droższe niż spalinowe, mimo że ich eksploatacja jest tańsza. Z tym nikt nie dyskutuje. Ich stosunkowo wysokie ceny mogą prowadzić do wykluczenia komunikacyjnego całych grup społecznych. Wcześniej nawet mniej zamożni mogli sobie pozwolić na nowy samochód z silnikiem spalinowym. Po wprowadzeniu zakazu będą musieli szukać samochodów używanych gorszej jakości i do tego jeszcze obłożonych restrykcjami np. zakazem wjazdu do miasta lub opłatą za wjazd. W ten sposób może dojść do rozwarstwienia społecznego, a jeżdżenie własnym autem stanie się przywilejem bogatych. Z drugiej strony – czy rzeczywiście w każdej rodzinie muszą być dwa samochody?

A co na to producenci samochodów?

Nie ulega wątpliwości, że informacja o przyspieszeniu wprowadzenia zakazu wpłynęła na wzrost zainteresowania elektrykami. Mają one coraz większy udział w rynku, bo ci, których na to stać nie chcą dać się zaskoczyć przepisom. Obecnie prawie co czwarty sprzedany na terenie UK samochód to właśnie elektryk.

Nie można jednak nie wspomnieć o tym, że producenci samochodów mają swoje własne zdanie na temat planowanych obostrzeń. Najprawdopodobniej firmy takie jak Toyota czy Honda zostaną zmuszone do zmniejszenia inwestycji w technologię hybryd, a ostatecznie pewnie też do zamknięcia fabryk. To równoznaczne z tym, że dziesiątki tysięcy osób straci pracę w sektorze motoryzacji. Z drugiej jednak strony powstaną miejsca pracy w firmach związanych z obsługą infrastruktury stacji ładowania oraz w elektrowniach. Mimo że nie jest to zbyt optymistyczna wizja, to walka ze zmianami klimatycznymi niewątpliwie wymaga ograniczenia emisji spalin, a zakaz sprzedaży produkujących je samochodów jest ważnym krokiem na drodze do redukcji zanieczyszczeń powietrza.